niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 32.Only short romans or something more ... ?

                  -Mamo ? No hey ... to ja, Blaire- powiedziałam niepewnie do słuchawki, przeczesując co chwila swoje włosy.

 -Blaire kochanie ! Martwiliśmy się o Ciebie.

-Wiem,że miałam zadzwonić wcześniej. Przepraszam.. Po prostu... Po prostu musiałam coś przemyśleć. W dodatku rozładował mi się telefon, a w tym całym zamieszaniu zapomniałam spakować ładowarkę. Korzystam z budki ...

-Czekaliśmy na Twój telefon tydzień ... Jedyne co Nas powstrzymywało od zadzwonienia na policję, to fakt,że jesteś z Joe.- jej ton przeszedł na trochę bardziej oschły.

-Tak, wiem.. przepraszam...-na prawdę nie wiedziałam co powiedzieć. Nawet nie miałam ochoty dzwonić do domu. Tyle,że Joe ciągle nalegał... a w końcu i tak musiałam się do nich odezwać. Nastąpiła chwila ciszy, która przerwała moja mama.

-Dobrze,że dzwonisz... Kiedy wracanie ? I ... gdzie wy w ogóle jesteście ? - powróciła do głosu tej zatroskanej i martwiącej się mamy, jaką ją znam.

-Kiedy wracamy ? ehmm ... no trudna sprawa ... Wiesz, ostatnio dużo działo się w moim życiu i ... I sądzę,że przerwa jaką zrobiłam sobie z moim otoczeniem dobrze mi zrobi ... Tutaj mogę na prawdę wypocząć . -uśmiechnęłam się sama do siebie na wspomnienie ostatnich paru nocy.

- Tutaj, czyli gdzie .. ? 

Przez moment nie wiedziałam co odpowiedzieć. Skłamać czy nic nie mówić ? Prawda nie wchodziła w grę. Wiedziałam,że Louis wyciągnął by od niej gdzie przebywam i albo on,albo Luke by się tutaj jutro znaleźli.

- Przepraszam,ale ... na razie wolę to zachować w tajemnicy.

- Blaire, kochanie co je--

-Mamo, na prawdę przepraszam ... - przerwałam jej. - Muszę już kończyć. Obiecuję,że się odezwę. Nie wiem kiedy,ale się odezwę.-zrobiłam krótka przerwę.-Kocham Cię.

-Blaire, ja też Cię kocham, ale dziecko ty masz szkołę.! Sam fakt,że opuściłaś już tydzień bez powodu nie podoba mi się. Proszę Cię, pakuj się i wracaj z powrotem. 

-Obiecuję,że postaram się wrócić jak najszybciej. - nie dając jej dojść do słowa, szybko zakończyłam rozmowę. - Kocham Cię. Pa .

             Szybko odwiesiłam słuchawkę. Pobyt w Barcelonie był najlepszą rzeczą jaka mnie ostatnio spotkała. Nie musiałam się tutaj niczym przejmować. Im mniej kontaktu miałam rzeczywistością, tym lepiej się czułam.

       ***    

             Siedziałam właśnie w jednym z barów Barcelony. Umówiłam się tutaj z Joe'em. Chłopak spóźniał się już 30 minut,a ja popijałam kolejnego drinka. Swoją drogą robią je tutaj niesamowicie smaczne.

-Cześć, przepraszam za spóźnienie. Trochę się pogubiłem w tych wszystkich uliczkach.- usłyszałam za sobą głos chłopaka. Mojego chłopaka. 
 Podszedł do mnie i pocałował mnie. Od czasu naszego przyjazdu tutaj, wiele się zmieniło. Ja pomogłam mu zapomnieć o Claire,a on pomógł mi zapomnieć o Luke'u. Spędzaliśmy razem całe dnie ... i noce

-Następnym razem nie będę tyle czekać.-udawałam obrażoną.

-Co mam zrobić żebyś mi wybaczyła? - uśmiechnął się szeroko. Bez zastanowienie odpowiedziałam tym samym

-aghrr.. znowu to samo-skarciłam sama siebie

-Co takiego ? - zapytał zdziwiony brunet.

-Kiedy ktoś się do mnie uśmiecha, momentalnie robię to samo ... no chyba,że jest to złośliwy uśmiech, wiesz taki ...

-Taki, jakim Claire obdarzała każdego ? - Joe dokończył za mnie

-Tak dokładnie taki sam -odpowiedziałam z rozbawieniem w głosie.- No no... widzę,że już się wyleczyłeś Claire.-uśmiechnęłam się szeroko.-Moje gratulacje

-Aa dziękuję,dziękuję-z jego twarzy uśmiech także nie schodził.-Ooo nie.

-Co takiego ?

-Luke.

-Co?!

-Luke tutaj jest. Siedzi przy stoliku na zewnątrz z laptopem.

-Coo ?! Nie to nie możliwe.... -odwróciłam się, mimo iż wiedziałam,że chłopak tylko żartuje. Tak, jak przypuszczałam, Luke'a wcale tam nie było.-Wcale nie śmieszne.- wróciłam do poprzedniej pozycji i pociągnęłam łyk drinka słomką.

-Wiem, raczej smutne.-spojrzałam na niego pytająco. Wyraz twarzy miał jakby trochę przygnębiony, co było dziwne, gdyż jeszcze przed chwilą nie mógł przestać się śmiać.- Jak to ujęłaś - ja się wyleczyłem z Claire. Z Tobą jest gorzej. Ciągle o nim myślisz. Nawet po tym, co Ci zrobił. Ciągle go kochasz - urwał nagle. Zwrócił się do kelnera i zamówił coś do picia. Wydawał mi się teraz taki ... smutny .

-Nie można kogoś przestać kochać od tak ... Moi rodzice też mnie okłamywali. I to podwójnie. Nie dość,że nie powiedzieli mi,że jestem adoptowana, to jeszcze ukrywali przez tyle lat,że mają biologicznego syna ... Mimo to, nie przestałam ich kochać. Myślę,że tak samo będzie z Luke'iem. Zawsze pozostanie w moim sercu choć cząstka niego. A przynajmniej przez bardzo długo. Jest ... A raczej był dla mnie kimś ważnym. -przerwałam na moment.-Ale teraz ty jesteś najważniejszy.- nachyliłam się i pocałowałam go. Chłopak bez chwili zawahania odwzajemnił to. Ponownie się uśmiechnął.

-Kocham Cię. - wyszeptał mi do ucha. Poczułam,że moje policzki robią się cieplejsze. Niemal widziałam oczami wyobraźni, jak różowieją. Chcąc ukryć mój rumieniec przed chłopakiem pocałowałam go i przytuliłam, chowając głowę w jego klatce piersiowej.

Joe oparł brodę o moją głowę,a ręce owinął wokół mojej talii.. - Mam już plan na dzisiaj. - Czułam jak jego żuchwa porusza się z każdym wypowiadanym przez niego słowem. Oderwałam się od niego i spojrzałam z niezadowoleniem.

-Aghhh znowu jakaś wycieczka ? Serio ... - zrobiłam chwilową przerwę.- A nie moglibyśmy ... - położyłam dłoń na jego torsie. - Na przykład ... zostać w hotelu

-Mhmm... I co niby mieli byśmy tam robić ? - poczułam, jak zjeżdżał dłońmi poniżej mojej talii.

-No wiesz ... to i tamto ... - uśmiechnęłam się zalotnie.

-To i tamto . mmh bardzo kuszące - powiedział uwodzicielsko - Ale niestety już za późno na zmianę planów - gwałtownie się ode mnie oderwał. Pociągnął łyk napoju i ponownie odwrócił się w moją stronę. Stałam i przyglądałam się mu z niedowierzaniem. - Tak,też Cię kocham. - powiedział chichocząc. Pocałował mnie delikatnie w nos, po czym pociągnął za sobą. 



***Oczami Louis'a***

            Siedziałem właśnie w swoim pokoju i powtarzałem materiał przed zajęciami,które miały się zacząć za godzinę.  Nagle ktoś trzasnął drzwiami frontowymi. Rodzice w pracy więc ... Blair. Pomyślałem,chwyciłem telefon (z którym się nie rozstawałem, w razie,gdyby dzwoniła moja siostra) i zbiegłem szybko po schodach. Niestety zamiast Blair ujrzałem moją mamę. 

-Oh...Hey - zatrzymałem się na schodach.- Co tu robisz tak wcześnie ? - zapytałem zaskoczony.

-Zaraz wracam do pracy. Chciałam Ci tylko powiedzieć,że Twoja siostra dzwoniła.

-W końcu! -odetchnąłem z ulgą.

-To samo jej powiedziałam. Jeszcze nie wie kiedy wracają, nie chciała mi też powiedzieć gdzie są. To tyle. Rozłączyła się zanim zdążyłam o cokolwiek zapytać. Chciałam tylko,żebyś przestał się martwic. A teraz lecę .- odwróciła się i zaczęła iść w kierunku drzwi,które później otworzyła. - Ahh, no i obiad będzie o 16. -stanęła w przejściu. - Proszę nie spóźnij się. Eleanor oczywiście mile widziana.- powiedziała z uśmiechem i zamknęła za sobą drzwi.

Usiadłem na jednym ze stopni schodów. Odblokowałem ekran telefonu kciukiem i wybrałem numer Luke'a.

-Hey-chłopak odebrał po drugim sygnale.

-Zadzwoń później, siedzę właśnie na lekcji. Na matematyce.- mimo,że mówił szeptem to wyraźnie słyszałem, jak podkreślił ostatnie słowo.

-Chciałem tylko powiedzieć,że Blair dzwoniła.

-Dzwoniła. ? I co ? - chociaż go nie widziałem, to mógłbym przysiądz, że na wspomnienie o Blair rozpromienił się.

-I nic. Nie chciała powiedzieć gdzie jest, ani kiedy wraca. Słuchaj może wpadniesz dzisiaj do nas na kolację ? Przy okazji coś z Tobą omówię. Chyba mam pewien plan.

-Co ? O czym ty mówisz ? Jaki znowu plan Lou ?

-Bądź o 16. Tylko się nie spóźnij. Moja mama strasznie tego nie lubi.- nie czekając na odpowiedź rozłączyłem się.



***Oczami Joe'go***

-I jak? - zapytałem Blair, która wychodziła spod pokładu. Wynająłem specjalnie dla nas jacht. Wiedziałem,że w Londynie przeżyła złe chwile, tak samo zresztą, jak ja. Ostatni tydzień był niesamowity. I chciałem,żeby trwał w nieskończoność. Blaire jest moją dziewczyną. TO brzmiało na prawdę niesamowicie. Czułem się dziwnie wiedząc,że jeszcze tydzień temu była z 'moim najlepszych przyjacielem',ale zarazem cieszyłem się,że w końcu jesteśmy razem.

-Jest świetnie. Ale wiesz... podoba mi się tu szczególnie jedno miejsce....-uśmiechnęła się. Gestem dłoni pokazałem jej,aby się koło mnie położyła. Uczyniła to, opierając głowę na moim ramieniu. Leżeliśmy twarzą w twarz.

-Mhh jakie to miejsce ? -zapytałem,lekko muskając jej usta.

-Wiesz, pod pokładem jest łóżko...wydaje się być bardzo wygodne...- powiedziała i przyłożyła swoje usta do moich. Nasze języki walczyły przez chwilę o determinację, po czym powoli, lekko się od niej odsunąłem.

 Złożyłem pocałunek na jej policzku - Tak, jak wczoraj...? - mruknąłem cicho. - I przed wczoraj ? - złożyłem ponowny pocałunek trochę niżej. - I przed przed wczoraj ? - pytałem, schodząc niżej,aż do szyi.- Mhh podoba mi się ten pomysł .- powiedziałem i wziąłem dziewczynę na ręce. Zeszliśmy pod pokład. Położyłem ją na łóżku,a sam oparłem ręce o materac i zacząłem całować jej szyję. Klatka piersiowa Blaire unosiła się i opadała w szybkim tempie. Dziewczyna chwyciła moją koszulkę i szybko zdjęła ją. Pchnęła mnie w taki sposób,że teraz to ona nade mną górowała. Złączyła nasze usta w pocałunku. 

Nagle przerwała i wybiegła w stronę łazienki. Po chwili doszły do mnie odgłosy, z których wywnioskowałem,że dziewczyna wymiotuje. Gwałtownie podniosłem się i ruszyłem za nią.




_______________________________________________________________________________________

Aiii nie mogę uwierzyć :D Udało mi się napisać nowy rozdział w tak krótkim czasie :D
hmm zaczęłam robić większe odstępy między fragmentami tekstu, bo wydaje mi się,że dzięki temu jest wyraźniej ;p jak myślicie ?
No i co myślicie o Blaire+Joe ? Czy woleliście może Blaire +Luke ?:p

Miło by było gdybyście zostawili swoje opinie w komentarzu : ) Miło się je czyta,a dają też 'power' na pisanie dalszych rozdziałów <3 + wiem,że ktoś to wgl czyta ;p
Do następnego : *

xoxo, Ola ;3